• oczekiwanie

    A co nam to zwycięstwo solidaruchów dało? Co mamy właściwie dziś świętować? Przecież to był początek epoki, w którym w Polsce znów rozgościły się na dobre takie plagi jak bezrobocie, bezdomność, obszary skrajnej nędzy i i ogólna beznadzieja, szczególnie zaś na tzw. prowincji (małe miasta, w których zamknięto wszystkie fabryki czy też dawne wsie PGR-owskie). Mamy więc świętować ponowne pojawienie się w Polsce żebraków i „nurków” śmietnikowych? Mamy się może cieszyć z zapaści demograficznej czy też z ograniczenia praw Polek do dysponowania własnym ciałem? A może mamy się radować masową ucieczką Polaków z Polski?

    Przecież na „solidaruchów” głosowała wtedy zaledwie jedna trzecia dorosłych Polaków, ale ponieważ ordynacja wyborcza była także i wówczas niedemokratyczna, to wystarczyło to na zwycięstwo sił reprezentujących regres, pogardę dla ludzi pracy oraz klerykalizm. Z czego się więc tak naprawdę mamy cieszyć? Z tego, że nie wrócą już czasy, kiedy to pracujący Polak nie musiał bać się utraty pracy, kiedy nie musiał on „czapkować” swojemu szefowi, gdyż wiedział, że ten nie może go bezkarnie wyrzucić z pracy za byle co? Skąd więc u post-solidaruchów ta pewność, że właśnie wtedy, 27 lat temu, zmieniło się w Polsce na lepsze? Ja uważam, że wtedy zmieniło się w Polsce na gorsze, jako że właśnie wtedy utorowano drogę do władzy dla elementów klerykalnych, tych samych, które zaraz po dojściu do władzy odebrały polskim kobietom prawo do rozporządzania swoim własnym ciałem oraz wprowadziły religię nie tylko do szkół, ale także i do Sejmu oraz do urzędów państwowych. Dla mnie ten dzień jest więc dniem żałoby, tak samo jak dla Australijskich Aborygenów dniem żałoby jest dzień 26 stycznia, kiedy to w roku 1788 oficjalnie ogłoszono w dzisiejszym Sydney włączenie tego nieszczęsnego kontynentu, zwanego nie wiadomo czemu „lucky country”, do brytyjskiego imperium i kiedy to zaczął się Holocaust prawdziwych Australijczyków, czyli tamtejszych Aborygenów.Cytuję z „Polska. The Times” – artykuł Witolda Głowackiego „Tym razem 4 czerwca nikt już nie ma czego świętować”: „Rocznica 4 czerwca nigdy nie była w Polsce świętem wspólnotowym. Ale tym razem najmniejszych powodów do świętowania nie mają nie tylko wykluczeni i ofiary transformacji, ale i dotychczasowi apologeci III RP.

    Wielogodzinna kolejka na szpitalnym ostrym dyżurze. Piętnasty miesiąc czekania na samo wyznaczenie terminu rozprawy w sądzie. Kwartalne rozliczenie podatku przez „samo zatrudnionego” wypchniętego przez pracodawcę „na fakturę”. Przystanek autobusowy na prowincji z dwoma kursami na dobę. Zakupy „na zeszyt”. Dzień wypłaty pensji na poziomie polskiej mediany. Dzień spłaty lichwiarskiej pętlowej pożyczki w parabanku albo przeskalowanego kredytu hipotecznego we frankach Odbiór informacji z ZUS o stanie oszczędności emerytalnych przez pracownika pozostającego przez lata na śmieciówce. Szara, beznadziejna codzienność pracujących biednych. (…). Szkoły oparte na anachronicznej, mordującej wiedzę i ciekawość świata testologii. Niebywały poziom agresji i ignorancji w polskiej sieci – w tej chwili będącej jednym z największych cyfrowych śmietników świata.

    Mało? Spójrzmy więc na całe pokolenie absolwentów wyższych uczelni, którzy ze zdewaluowanymi dyplomami zdobytymi za całkiem ciężkie jednak pieniądze, siedzą na słuchawkach w tych żałosnych polskich bieda-korporacjach poganiani przez żałosnych bieda-menedżerów….

    Poczujmy ten kwaśno-słodkawy zapach biedy wciąż unoszący się w ciasnych korytarzach niejednego blokowiska. Pomyślmy o dzieciach, których charakter i światopogląd kształtuje klasowy wstyd z ekonomicznego wykluczenia. Przejdźmy się po dyskontach w dniu startu nowej promocji na tanie parówki czy łopatkę wieprzową. Tak, to są właśnie powody, dla których rocznica 4 czerwca od dawna nie jest szczególnie radosnym świętem dla sporej części Polaków. Tym razem już zapewne dla większości. Nie udawajmy, że tego nie wiemy”


  • Commentaires

    Aucun commentaire pour le moment

    Suivre le flux RSS des commentaires


    Ajouter un commentaire

    Nom / Pseudo :

    E-mail (facultatif) :

    Site Web (facultatif) :

    Commentaire :